---
Polska gospodarka przyspiesza. W trzecim kwartale PKB urósł realnie o 3,7 procent. To najszybsze tempo wzrostu od 2022 roku, czyli od czasów kryzysu energetycznego w Europie. W pierwszym półroczu tego roku PKB rósł o 3,3 procent, więc mamy do czynienia z wyraźnym przyspieszeniem.
Większości ekonomistów sugeruje, że pomaga to, co napędza konsumpcję. Spadek inflacji i wzrost dochodów sprawiają, że płace rosną szybciej niż ceny w sklepach. Obniżki stóp procentowych napędzają naszą konsumpcję, a w dalszej kolejności także inwestycje.
Według sporej części prognoz ekonomicznych polska gospodarka w przyszłym roku może rosnąć w tempie zbliżonym do 4 procent. Takie tempo zakłada też nowa projekcja Narodowego Banku Polskiego opublikowana kilka dni temu.
---
Nowa projekcja inflacyjna NBP pokazuje, że do końca 2027 roku nie powinniśmy mieć problemu z inflacją. Tylko w drugim kwartale przyszłego roku ma ona przejściowo powrócić powyżej 3 procent, a potem dalej spadać - aż do poziomu 2,3 procent na koniec 2027 roku. Inflacja bazowa ma wtedy wynosić tylko 2,6 procent.
Prognoza jest wyraźnie niższa od poprzedniej z lipca. Głównie dzięki niższym szacunkom cen żywności, które mają rosnąć wolniej niż zakładano. Tempo wzrostu wynagrodzeń ma przekraczać pięć procent, co oznacza realny wzrost płac o kilka procent rocznie. Stopa bezrobocia utrzyma się tuż poniżej 3 procent.
Wszystko to przy założeniu, że stopy procentowe pozostaną na obecnym poziomie. Zdaniem sporej części ekonomistów Rada Polityki Pieniężnej jeszcze kilka razy stopy obniży. Nowe projekcje pojawiają się trzy razy w roku - w marcu, lipcu i listopadzie.
---
Przeciętne zarobki w Polsce utrzymują się na niskim poziomie w porównaniu do unijnej średniej. Wynika to z nowych danych Eurostatu za 2024 rok. Jesteśmy szóści od końca ze średnimi rocznymi zarobkami na poziomie około 91 tysięcy złotych, czyli 7623 złote miesięcznie brutto.
Średnia unijna to równowartość ponad 14 tysięcy złotych miesięcznie. Brakuje nam więc wzrostu o 87 procent. Średnie wynagrodzenie w Niemczech w ubiegłym roku to prawie 19,3 tysiąca złotych miesięcznie. Aby osiągnąć ten poziom, polskie płace muszą urosnąć o 153 procent.
Powoli ale jednak doganiamy Europę. Od 2004 roku nasze zarobki urosły ponad trzykrotnie, o 224 procent. W tym samym czasie średnie płace w Unii poszły w górę tylko o 73 procent. Nasze miejsce w rankingu jednak prawie się nie zmienia. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wyprzedziły nas Estonia, Litwa i Łotwa.
---
Agencja S&P utrzymała perspektywę ratingu Polski na stabilnej. To miła niespodzianka, bo wcześniej inne agencje - Moody's i Fitch - zmieniły perspektywę na negatywną. Ocena naszej gospodarki jest podobna we wszystkich agencjach: rosnący dług publiczny i duży deficyt budżetowy z jednej strony, stabilna i rosnąca gospodarka z drugiej.
Najwyraźniej S&P bardziej docenia nasz wzrost gospodarczy albo mniej boi się o deficyt. Prognozuje wzrost na poziomie 3,2 procent w przyszłym roku, a deficyt ma spaść do 6,5 procent PKB i poniżej 6 procent w kolejnych dwóch latach.
Agencja napisała, że nasz rating mógłby zostać obniżony przy pogorszeniu perspektyw wzrostu gospodarczego lub eskalacji wojny w Ukrainie. Podniesienia możemy się doczekać, jeśli zmniejszony zostanie deficyt fiskalny. Wszystkie te czynniki są dziś trudne do osiągnięcia i dlatego S&P postanowiła niczego nie zmieniać.
---
Prezydent Nawrocki zaproponował obniżenie cen prądu dla gospodarstw domowych o 33 procent. Prezydent chce pozbyć się wszelkich dodatkowych opłat z rachunków za prąd. Propozycja zakłada też obniżenie VAT na energię z 23 do 5 procent.
Taki ruch znacząco obniżyłby dochody budżetu i powiększył deficyt fiskalny. Dzieje się to w czasach, gdy agencje ratingowe i ekonomiści rekomendują coś zupełnie odwrotnego. Na pomysł prezydenta spadkami notowań zareagowały akcje spółek energetycznych na giełdzie.
Prezydent argumentuje, że ceny prądu w Polsce są drugie najwyższe w Unii, jeśli przeliczymy je według parytetu siły nabywczej. Rzeczywiście prąd jest u nas relatywnie drogi w porównaniu do poziomu zarobków. Jeśli weźmiemy surowe dane o cenach, jesteśmy w połowie stawki unijnej. Czas pokaże czy w Sejmie będzie większość za prezydenckim pomysłem.
---