---
Rachunki za prąd pójdą w górę już od 1 stycznia, choć sama cena energii elektrycznej lekko spada. Urząd Regulacji Energetyki opublikował nowe taryfy na przyszły rok i pokazują one wzrost opłat w przeciętnym gospodarstwie domowym o 2 do 3 procent. Jeśli dotychczasowy rachunek wynosił 170 - 180 złotych miesięcznie, urośnie o jakieś 5 - 6 złotych.
Cena samego prądu spada z 500 złotych do 495 złotych za megawatogodzinę. Problem w tym, że wzrost opłat dystrybucyjnych — głównie mocowej, kogeneracyjnej, OZE i jakościowej — przeważa nad tym spadkiem. Taryfę dystrybucyjna rośnie o 28 złotych za megawatogodzinę, co wynika z inwestycji w modernizację infrastruktury sieciowej.
Dla gospodarki oznacza to bardzo mały wzrost kosztów życia i praktycznie żaden wpływ na inflację. Politycznie jednak temat może być drażliwy, bo rząd wcześniej sugerował, że po odmrożeniu będziemy płacić mniej. Spadek ceny prądu jest rzeczywisty, ale comiesięczne rachunki jednak pójdą lekko w górę.
---
Tanieje benzyna. W hurcie na stacjach Orlenu jest ona najtańsza od czerwca 2021 roku, gdy kosztowała około 5,40 złotych za litr. Teraz pewnie do tego poziomu nie spadnie ze względu na wzrost opłaty paliwowej, ale i tak powinniśmy doczekać się wyraźnej obniżki na stacjach.
Na światowych rynkach tanieją zarówno paliwa, jak i sama ropa naftowa. Cena ropy Brent spadła w ostatnim tygodniu do okolic 59 dolarów za baryłkę i jeśli spadek posunie się jeszcze o 30 centów, będziemy mieć najniższą cenę od lutego 2021 roku. Trend spadkowy na rynku ropy obowiązuje już od ponad trzech lat, napędzany stopniowym wzrostem światowej podaży zarówno z krajów kartelu OPEC, jak i spoza niego.
W ostatnich dniach spadki przyspieszyły też dlatego, że rynek wierzy w możliwość szybkiego końca wojny w Ukrainie. Taka perspektywa kojarzy się natychmiast ze zniesieniem sankcji na Rosję, przynajmniej tych amerykańskich, co oznaczałoby ułatwienie dostępu dla rosyjskiej ropy do rynków globalnych i kolejny wzrost podaży.
---
Polski złoty robi się ostatnio wyraźnie mocniejszy względem głównych walut obcych. Od początku listopada kurs dolara spadł już o 13 groszy i dotarł w okolice 3,58 złotych. Jeszcze ciekawiej wyglądała sytuacja z euro, którego kurs spadł poniżej 4,21 złotych — najniższy poziom od marca.
Sytuację wspierają dobre opinie zagranicznych rynków o perspektywach wzrostu gospodarczego Polski przy relatywnie wysokich stopach procentowych. Podobnie jak ceny ropy, złoty napędzają też oczekiwania na koniec wojny na Ukrainie i dobre prognozy dla większości rynków rozwijających się na przyszły rok.
Dodatkowe wsparcie dla złotego mogły dać dane z kilku dni temu pokazujące niespodziewaną nadwyżkę handlową Polski w wymianie z zagranicą. Mocniejszy złoty to dobra wiadomość dla importerów, co powinno wspierać spadki cen paliw i wielu innych towarów.
---
Komisja Europejska wycofała się z planów całkowitego zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych w 2035 roku. Pod ogromnym naciskiem branży motoryzacyjnej proponuje teraz zmianę celu z redukcji emisji ze 100 procent na 90 procent, co w praktyce oznacza, że pewna liczba samochodów spalinowych i hybryd nadal będzie mogła być produkowana i sprzedawana.
To nie jest jeszcze ostateczna decyzja, bo propozycję musi zatwierdzić Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej. Jednak samo wycofanie się z całkowitego zakazu jest sygnałem, że Bruksela dostrzegła zbyt duże ryzyko dla europejskiej branży motoryzacyjnej. Popyt na auta elektryczne rośnie zbyt wolno, szczególnie od kiedy państwa zmniejszają kosztowne programy dotacji.
Problem pogłębia się zalewem tanich aut elektrycznych z Chin. Transformacja rynku w stronę elektromobilności może się uda, ale zarobią na tym głównie chińscy producenci, kosztem europejskiego przemysłu. To właśnie skłoniło Komisję do zmiany planów.
---
Deficyt budżetu państwa w listopadzie wyniósł 18 mld złotych, czyli był mniejszy niż w miesiącach wcześniejszych. Licząc od początku roku, sięga on już 245 miliardów złotych. Żeby zmieścić się w ustawowym limicie 289 miliardów, w grudniu nie może być on większy niż 54 miliardy złotych — realnie osiągalne, jeśli minister finansów uniknie tradycyjnych grudniowych manipulacji budżetowych.
Warto jednak pamiętać, że tegoroczny budżet zawiera dwie nadzwyczajne sytuacje istotnie zmieniające jego wynik. Po pierwsze reforma dochodów samorządów zmniejszyła dochody z podatków PIT i CIT aż o 108 miliardów złotych. Po drugie budżet przeznaczył 56 miliardów na wykup długu zaciągniętego przez Polski Fundusz Rozwoju i Bank Gospodarstwa Krajowego.
W rzeczywistości deficyt bez tych zdarzeń wynosiłby 145 miliardów złotych, nie 245, i byłby ledwie o 4 miliardy większy niż rok temu. Sytuacja finansów publicznych wygląda zatem znacznie mniej dramatycznie, gdy spojrzy się na nią bez politycznych korekt i jednorazowych operacji.
---